Zwierzę cierpi nie tylko wtedy, gdy ma widoczne gołym okiem rany na ciele. Chociaż ciężko to przechodzi przez gardło, to niestety wiem, że są jeszcze ludzie uznający, że zwierzęta nie są zdolne do odczuwania bólu tak jak ludzie. Według mnie zwierzęta odczuwają go nawet bardziej niż my, ze względu na brak zrozumienia źródła i przyczyny występowania bólu.
Miarą cierpienia nie jest wokalizacja zwierzęcia. Pies czy kot cierpią nie tylko wtedy, gdy piszczą lub wyją. Przeciwnie, cierpią głównie po cichu. Szczególnie koty, które ukrywają swój fizyczny ból tak długo jak tylko mogą. Robią to ze względu na ich instynkt przetrwania wśród drapieżników. Co więcej, sygnały świadczące o bólu, wydawane przez zwierzęta, często uznawane są przez ludzi za przyjemne w odczuciu i nie budzą żadnego niepokoju. Może to być np. spanie w dziwnej, nowej pozycji. Psy często dają delikatne sygnały, że coś je boli. Zachodzą wówczas nieznaczne zmiany w ich zachowaniu, np. zwierzęta nie chcą bawić się tak jak dotychczas ulubioną zabawką, nie wskakują na kanapę, nie chcą przyjmować pysznych smaczków, gardzą pieszczotami czy też chowają się w kącie.
Czy zwracasz na to uwagę?
Żeby odnaleźć przyczynę zaburzeń behawioralnych u zwierzęcia niezbędne jest jego wcześniejsze przebadanie przez lekarza weterynarii. Ma to na celu wykluczenie zmian zdrowotnych, będących ewentualnym źródłem problematycznych zachowań. Istnieją choroby, których wyleczenie nie jest możliwe – wówczas stosuje się terapię behawioralną w celu zminimalizowania wystąpienia kłopotliwych zachowań. Niestety nie każdy przypadek behawioralny da się rozwiązać całkowicie, ponieważ wiele różnych czynników ma wpływ na zachowania zwierzęcia, między innymi: środowisko, umiejętności opiekuna/opiekunów, wiek zwierzęcia, predyspozycje rasowe, kondycja i zdrowie zwierzęcia, a także traumatyczne doświadczenia.
Psy są od nas zależne. Wiele psów, ze względu na swoją fizjologię, nie przeżyłoby samodzielnie jednego dnia na ulicy. W internecie jest mnóstwo filmików, które są określane jako zabawne i urocze. Ostatnio natknęłam się na filmik z buldogiem angielskim. Był tak otyły, że nie potrafił przeskoczyć bardzo niskiego płotku, który z łatwością pokonałby piesek wielkości chihuahua. Ostatecznie przeskakując uderzył pyskiem o ziemię, wywijając przy tym kozła.
Jeśli o mnie chodzi, kalectwo wcale mnie nie śmieszy. Taki filmik budzi we mnie jedynie odrazę do hodowców i nieodpowiedzialnych właścicieli, którzy doprowadzają do takiego stanu swoje zwierzęta, bo łatwo się one sprzedają i stanowią źródło rozrywki. Takie istoty są nie tylko niezdolne do samodzielnego życia, ale również pod opieką ludzi mają wiele trudności z funkcjonowaniem w życiu codziennym.
Niektóre buldogi z trudem piją wodę. Ba! Z trudem łapią oddech... Z powodu otyłości oraz drastycznie spłaszczonego pyska nie potrafią pobrać wody poprzez zamoczenie języka w misce. Pijąc wodę zanurzają więc również nos, co powoduje, że zaczynają się dusić chcąc się napić.
To my decydujemy o ich zdrowiu, o tym, co będą jadły, czy zostaną zaszczepione, czy dostaną leki, które poprawią ich jakość życia. W wielu przypadkach choroby wykryte odpowiednio wcześnie dają im szansę na całkowite wyzdrowienie. A szybkie wdrożenie leczenia sprawia, że zwierzę mniej cierpi. Przykładem mogą być choroby nowotworowe – tak jak w przypadku ludzi ich przyczyny nie zawsze są znane, ale ma wielkie znaczenie kiedy je rozpoznamy. Zawsze powtarzam moim klientom, że regularne badanie swojego towarzysza to najlepsze, co możemy im w życiu dać.
Faktem jest, że zwierzęta często są ofiarami przemocy domowej. Poukrywane w domach, cierpią w swoich czterech ścianach. Nie każdy reaguje na krzywdę zwierząt, której jest świadkiem. Ludzie boją się zwrócić uwagę sąsiadowi, który krzywdzi zwierzęta, by nie mieć potem problemów. Gdy byłam dzieckiem widziałam zimą na balkonie klatkę z chomikiem, innym razem z żółwiem.
Wielu ludzi naprawdę nie zasługuje na opiekowanie się zwierzętami. To przykre, ale ze świeczką szukać osób, które dbają o swoje zwierzęta tak, jak należy, z wiedzą o potrzebach danego gatunku i konkretnego zwierzęcia. Ci, którzy nie zastanawiają się jakie potrzeby muszą zaspokoić, by zwierzę wiodło szczęśliwe życie, kupują je po prostu w sklepie zoologicznym w komplecie z klatką, karmą i akcesoriami. Jak wiele osób przed kupnem zwierzęcia pyta sprzedawcę choćby o podstawy, np. jak prawidłowo wziąć na ręce królika, by nie zrobić mu krzywdy i nie przysporzyć stresu?
Problem przemocy domowej wobec zwierząt nie jest jednak czarno-biały. Taką przemoc podzielić można na nieświadomą, wynikającą z lekceważenia i zaniedbań, a także celową/zamierzoną (sadystyczną).
Z przemocą nieświadomą mamy do czynienia wtedy, kiedy nie mamy złych intencji i naprawdę staramy się nie krzywdzić, ale np. mylimy się co do ich potrzeb.
Przemoc wynikająca z zaniedbań to taka, kiedy pomimo podstawowej wiedzy o potrzebach zwierzęcia lekceważymy je i unikamy odpowiedzialności związanej z opieką – nie badamy profilaktycznie zwierzęcia, nie leczymy go, nie interesujemy się nie tylko zdrowiem fizycznym, ale i psychiką.
Nie chodzi tu o to, że nie podamy mu jedzenia i nie pogłaszczemy oglądając telewizję. Pies ma czerwone uszy i drapie się non stop? „Eee, samo przejdzie! Przecież wygoi się jak na psie, a od zaczerwienionego ucha nikt nie umarł”. Wyobrażacie sobie jak wygląda życie, gdy swędzi was ucho kilkadziesiąt razy na dobę przez kilka lat? No ale pies to tylko pies...
Stosowanie przemocy poprzez zaniedbania może być brutalne i jest zjawiskiem patologicznym. Niektóre działania, prowadzone z premedytacją, związane ze świadomymi zaniedbaniami, mogą prowadzić do nieodwracalnych zmian fizjologicznych, czy też traumatycznych przeżyć, wpływających na dalsze funkcjonowanie zwierzęcia. Pseudohodowle zaliczają się właśnie do tej grupy. Czym innym, jeśli nie świadomym lekceważeniem bólu, jest ciągłe rozmnażanie suki, która nigdy nie wychodzi z ciasnego kojca, nie ma odpowiedniej diety i czasu na regeneracje po poprzedniej ciąży?
Przemoc sadystyczna natomiast to taka, która jest najważniejszym celem działania. Takie przypadki, w przeciwieństwie do tych, które opisywałam poprzednio, często są karane prawem.
Przemoc związana z zaniedbaniem jest według mnie najbardziej powszechna pośród zwierząt żyjących pod naszym dachem. Właściciele zwierząt, również tych pozornie zadbanych, nie do końca zdają sobie z niej sprawę. Nie przypuszczacie nawet ile strasznych historii z taką przemocą w tle można usłyszeć rozmawiając ze znajomą pracującą w klinice weterynaryjnej. Kiedyś o tym opowiem.