• 96-321, Bieniewiec
  • 785-222-782
  • info@green-dog.pl

Nie bądź zawiedziony, że nie przedstawię w punktach co robić w czasie kwarantanny z psem mającym problemy. Nawet w normalnym czasie podczas prowadzenia terapii behawioralnej jest trudno bazować na punktowych, sztywnych zaleceniach, bo z dnia na dzień wymagają one modyfikacji. Każda sytuacja dla emocjonalnego psa jest inna i wymaga odmiennego spojrzenia i wytycznych. Jego reakcje na różne sytuacje mogą być bardzo zmienne. Psychika zwierząt jest bardzo plastyczna, podobnie jak ludzka.

5fbcf690590f4979754363.jpg 22.7 KB

Niezależnie od tego czy pies jest po przejściach czy jest wrażliwy z natury, poprawa jakości życia samego zwierzęcia, jak i jego opiekuna to długotrwały proces, bazujący na wnikliwej obserwacji środowiska i emocji psa. Pies, który boryka się z problemami psychologicznymi, zwykle jest nieufny w stosunku do ludzi. Może zachowywać się agresywnie na spacerze, na przykład wtedy, gdy widzi obcego psa lub osobę o kulach. Nie lubi nagłych zmian, na przykład w domu nie zje z nieswojej miski. Słowem – wymaga specjalnej opieki i profesjonalnego opiekuna.

Zamiast uniwersalnych porad, których nie jestem w stanie podać, opiszę pewną historię. Pokaże ona, jak ważne jest, aby podczas opieki nad takim psem (i nie tylko) być zawsze czujnym i ostrożnym, bo bezpieczeństwo – psa i wasze – powinno być najważniejsze.

Koronawirus dotyka nie tylko osób zarażonych. Stres i strach przepełniają wielu z nas, a to przekłada się również na psy żyjące z nami, szczególnie na te wrażliwe i schorowane. Każda niespodziewana zmiana w ich trybie życia może prowadzić do stresujących dla nich sytuacji, cofnięcia się w terapii behawioralnej oraz niebezpiecznych zdarzeń. A kwarantanna lub izolacja w domu jest właśnie sytuacją nagłą.

5fbcf69d48142640008429.jpg 18.23 KB

Jako behawiorystka i opiekunka często mam do czynienia z psami lękliwymi i agresywnymi. Praca z nimi jest ciężka, wymaga czujności i ostrożności. Naprawdę trzeba mieć oczy dookoła głowy. Niezależnie od tego, czy wychodzi się z psem z klatki schodowej, z windy, przechodzi obok przystanku autobusowego czy mija przejeżdżający obok z zawrotną prędkością rower. Każde zdarzenie wymaga od opiekuna wysokiej koncentracji na psie i bacznego obserwowania jego reakcji. Jednak są sytuacje, które niezależnie od tego jak byśmy się starali, mogą nie pójść po naszej myśli.

Niedawno odebrałam telefon z prośbą o wyprowadzanie lękliwego psa – Szagi, z którym miałam już wcześniej okazję wychodzić. Sytuacja nagła, właściciel musiał jechać do swojej chorej mamy, która mieszka samotnie. W okresie panującego korona-altruizmu (przykłady można znaleźć w grupach „Widzialna ręka” na Facebooku) zgodziłam się szybko, zanim zastanowiłam się, czy na pewno zdążę wszystko dziś załatwić.

Szagi jest trudnym i wrażliwym psem, który boi się nowych sytuacji, jest nieufny w stosunku do obcych ludzi i zwierząt, reaguje agresją lękową. Jakiś czas temu musieliśmy więc przejść trzytygodniowy proces oswojenia ze mną. Jest dużym psem, waży około 40 kg. Potrafi już chodzić na smyczy, nie ciągnie i zna podstawowe komendy – nawet w sytuacji stresowej potrafi zapanować nad złymi myślami (brawo, Szagi!). Niestety nie jest nauczony chodzenia w kagańcu. Moje zalecenia, żeby opiekunowie potraktowali to poważnie i przyzwyczaili do kagańca, zdały się na nic. Niezależnie od tego, czy pies bywa agresywny czy nie, powinien umieć nosić kaganiec.

Poruszyłam niebo i ziemię, żeby móc do niego jechać – okolice są bliskie, więc udało się. Dla bezpieczeństwa wzięłam swoją smycz i rękawiczki jednorazowe, lepiej się zabezpieczać. W końcu odebrałam Szagiego, który bardzo ucieszył się na mój widok, popiskując i robiąc wesołe kółeczka, dopóki nie zorientował się, że zapinam mu nieznaną smycz… Jego zachowanie mówiło: „Mam wyjść z inną smyczą? Ona nie pachnie znajomo. Nie idę. O nie! Zdejmij mi to!”.

„Chodź, idziemy, zobacz jak fajnie jest na dworze! Z ciocią nie pójdziesz?” – próbowałam go przekonać. „Hmm… no dobra, pójdę, ale nie jestem zadowolony, że coś mi śmierdzi na karku…”. Po jakimś czasie spacer stał się bardziej przyjemny, złe emocje opadły. Okolice były puste, nie trzeba było mijać innych osób z psem, więc sytuacja wydawała się być opanowana. W pewnej chwili dostrzegłam jednak dużego psa po drugiej stronie ulicy. Był na rozciąganej smyczy (flexi), trzymany przez młodą dziewczynę.

W pewnym momencie pies nagle wyrwał się jej z ręki i rzucił się w naszą stronę. Nie spodziewałam się, że przebiegnie przez ulicę! No tak, ulice były puste, więc pies nie czuł zagrożenia… Próbowałam zmienić kierunek marszu, ale niestety nie zdążyliśmy odejść. Pies zatrzymał się metr od nas i ujadał. Nie podchodził bliżej. Przestraszył się Szagiego, który dzielnie próbował być cierpliwy i tylko (lub aż) warczał mówiąc „Zostaw mnie, proszę. Nie podchodź!”.

Pies nie posłuchał jednak Szagiego, który w końcu nie wytrzymał i rzucił się w stronę intruza. Usiłowałam go przytrzymać, ale sytuacja stawała się coraz bardziej napięta, bo obcy pies nie odpuszczał i ciągle stał metr od nas. W pewnym momencie Szagi odwrócił się w moją stronę pytając roztrzęsiony: „HEJ! Co mam robić?!”. Chciał dostać wsparcie, ale jednocześnie trafił na obcy – i na pewno dla niego nieprzyjemny – zapach założonej smyczy. W sekundę nastroszył sierść na karku i w obliczu bezradności i stresu próbował złapać smycz w zęby, ale niechcący wbił mi zęby w udo. W takich sytuacjach trzeba umieć zachować zimną krew, więc nawet nie drgnęłam i trzymałam ciągle Szagiego.

Po chwili ocknął się i naprawdę nie wiedział, że zrobił mi krzywdę. Przechodzący niedaleko mężczyzna, widząc co się dzieje, przepędził psa od nas, a ten pobiegł do właścicielki. Wszystko działo się tak szybko. Dopiero wtedy poczułam silny ból. Pomyślałam, że mam nauczkę – powinnam być jeszcze bardziej ostrożna i nie ufać ludziom, że na pewno utrzymają swojego psa.

Nie chcę, żeby ten tekst był odebrany jako hejtowanie osób pomagających w wyprowadzaniu psów. To wspaniale, że tak wiele osób teraz w tym pomaga. Ja sama też pomagam. Chcę natomiast, żeby moje słowa były przestrogą i żeby wszyscy spojrzeli na tę z pozoru prostą czynność spaceru trochę szerzej. Naprawdę nie wystarczy „kochać pieski”. Jeśli chcecie rzeczywiście pomóc i nie spowodować niebezpieczeństwa, przed wyprowadzaniem psa dowiedzcie się jak najwięcej o psie, którym chcecie się zajmować. Skontaktujcie się z opiekunami i uważnie wypytajcie o charakter, doświadczenia, upodobania, przyzwyczajenia, ale i problemy psa. Nadszedł dla nas wszystkich trudny okres – nie dokładajmy problemów. Tylko mając wiedzę o psie jesteście w stanie zadbać o niego, o siebie i innych.

5fbcf6a93fcd1550988700.jpg 20.53 KB

A wy, opiekunowie psów, przekażcie możliwie wyczerpujące informacje o psie – również, a właściwie przede wszystkim wtedy, kiedy osoba chcąca pomóc w wyprowadzaniu psów o nic nie pyta. Podpowiedzcie na co zwracać uwagę, żeby wiedziała które zachowania są dla psa nienaturalne. Weźcie pod uwagę nawet drobne zmiany w sytuacji psa – miejcie mój przykład w pamięci.

Słyszałam już wiele nieprzyjemnych historii związanych z wyprowadzaniem nieznanych psów przez osoby, którym się wydaje, że to łatwe. Kto wie, być może pies, który wyrwał się z rąk tamtej dziewczyny, był przez nią wyprowadzany po raz pierwszy? Być może nie miała doświadczenia z dużymi psami i uznała, że skoro pies widząc mnie i Szagiego machał ogonem, to nas kocha? Może to był powód, że nie przytrzymała psa odpowiednio mocno? Gdy pies jej uciekł była przerażona i stała w miejscu. Nawet do nas nie przybiegła.

Proszę – pomagajcie innym, ale róbcie to tak, żeby nie powodować zagrożenia dla psa, dla siebie i innych. Miejcie się na baczności i zrozumcie, że pies psu nierówny. W przypadku Szagiego nieznana smycz była czynnikiem powodującym stres i niepewność, którą z całych sił dusił w sobie od samego początku spaceru ze mną. Powinnam wziąć to pod uwagę, ale nie wzięłam. Wszystko szło dobrze, dopóki nie stanął w obliczu bezpośredniego zagrożenia. Pomagajcie więc, ale z głową!

Ponieważ naprawdę dbamy o Twoje pupile

Ostatnio na blogu

O NIEODPOWIEDZIALNYCH WŁAŚCICIELACH, PSICH PODBIEGACZACH I NIEZNAJOMOŚCI PSIEJ KOMUNIKACJI
Psychologia, Zachowanie
O NIEODPOWIEDZIALNYCH WŁAŚCICIELACH, PSICH PODBIEGACZACH I NIEZNAJOMOŚCI PSIEJ KOMUNIKACJI
NIE POWIE CI, ŻE CIERPI. OBSERWACJA ZWIERZĘCIA KLUCZEM DO ROZWIĄZANIA PROBLEMÓW BEHAWIORALNYCH
Psychologia, Opieka i zdrowie
NIE POWIE CI, ŻE CIERPI. OBSERWACJA ZWIERZĘCIA KLUCZEM DO ROZWIĄZANIA PROBLEMÓW BEHAWIORALNYCH
NA CZWORAKACH W TŁUMIE, CZYLI DLACZEGO NIGDY NIE ZABIERAM PSA NA DEMONSTRACJE
Psychologia, Zachowanie
NA CZWORAKACH W TŁUMIE, CZYLI DLACZEGO NIGDY NIE ZABIERAM PSA NA DEMONSTRACJE